Redakcja: Rafał czy Leon, jak mam się do Ciebie zwracać?
Leon: Leon, po prostu Leon. (uśmiech)
Redakcja: Skąd wzięła się Twoja ksywka?
Leon: Jestem fanem filmu Leon Zawodowiec, a kiedy zaczynałem przygodę z eksploracją, to imię wydawało mi się nietypowe oraz mało popularne, tak samo jak moje hobby.
Redakcja: To wiele wyjaśnia! (śmiech)
Leon: Ponadto, sam byłem trochę takim „zawodowcem”, bo lubiłem gadżety ułatwiające życie oraz podejście do tematu eksploracji miało być z założenia profesjonalne/zawodowe. Stąd ksywka Leon.
Redakcja: Podczas swojej 10-letniej przygody z YouTube’m udało Ci się zgromadzić ponad 100 tysięcy subskrybentów! To naprawdę duże osiągnięcie. Ale jak, tak naprawdę, zaczęła się Twoja fascynacja podziemnym światem? Czy jest związane z tym jakieś ciekawe wydarzenie, które spowodowało chęć eksplorowania, a może zaczęło się to od jakiegoś pomysłu lub myśli?
Leon: Zawsze powtarzam, że z hobby można się urodzić lub zostać nim zarażonym i w moim przypadku mogę mówić o tej pierwszej opcji. Być może wynika ona z faktu, że cała moja rodzina dawniej pracowała w okolicznych kopalniach węgla. Mi to nie było dane, ale najwidoczniej zamiłowanie do górnictwa zostało przekazane w genach. Początki Wypraw Leona, to jednak nie górnictwo, a Riese. Ponieważ mając te 16 lat dołączyłem do grupy osób badających promieniotwórczość w podziemnych kompleksach wchodzących w skład Riese. Był, to wówczas mój pierwszy kontakt ze sztolniami i początki dzielenia się pasją z osobami z sieci, ponieważ niedługo później założyłem swojego bloga. Można zatem powiedzieć, że był to taki mój punkt początkowy od którego wszystko się zaczęło. Nigdy, przenigdy natomiast nie sądziłem, że kanał przebije granicę chociażby 10 tysięcy subskrybentów. Moje hobby jest niszowe, ukierunkowane do osób znających temat górnictwa i ciężko się tutaj jakoś wybić. Tym bardziej cieszy mnie każdy nowy subskrybent.

Redakcja: A jednak, pomimo niszowej tematyki Twojego kanału, posiadasz ogromną grupę fanów, która ciągle rośnie! Mówiąc kolokwialnie "siedzisz w temacie" już od wielu lat. Czy w tym okresie czasu zauważyłeś jakieś zmiany w miejscach, które odkrywasz lub do których wracasz po jakimś czasie?
Leon: Obiekty podziemne cały czas pracują. Często na tyle delikatnie, by na pierwszy rzut oka całość wyglądała stabilnie. Ponadto ulegają wpływom wody, czy chociażby różnicy temperatur, a to w konsekwencji przekłada się na pękanie skał i ich odpadanie ze stropu, czy ociosów. Nie ma w tym jednak niczego dziwnego, bo jak to mówią ”natura nie lubi pustek” i dąży do zaciskania wyrobisk podziemnych. Myślę, że gorszymi zmianami są śmieci pozostawiane przez turystów, na które natrafiamy przy okazji kolejnych odwiedzin danego miejsca.
Redakcja: Którą, ze swoich wypraw wspominasz najlepiej?
Leon: Wyprawa życia? Czarnobyl, w końcu nie każdy może tam pojechać. Pod kątem eksploracyjnym? Zdecydowanie kilkudniowy trip po słowackich kopalniach. Wyjątkowe miejsce? Lisia Sztolnia do której weszliśmy jako pierwsi eksploratorzy, czy chociażby eksploracja szybu, który odsłonił się na posesji pewnego kolegi.
Redakcja: Wiele wypraw jest dla Ciebie wyjątkowych.
Leon: Ciężko wybrać jeden obiekt, ponieważ każdy z wymienionych niesie ze sobą jakieś dobre wspomnienia na różnych płaszczyznach. Powiedziałbym w ten sposób: każdą wyprawę wspominam najlepiej, bo z każdej udało mi się wrócić żywym.
Redakcja: No właśnie, udało Ci się wrócić żywym… Nie da się ukryć, że Twoja pasja, pomimo świetnych wspomnień, niesie za sobą także ryzyko. Czy podczas tych wielu lat eksploracji znalazłeś się w jakiejś niebezpiecznej sytuacji?
Leon: Dobrze ogląda się Wyprawy Leona z poziomu kanapy, czy wygodnego fotela w ciepłym mieszkaniu, ale dla nas każdy wyjazd może być tym ostatnim, o czym czasami widzowie zdają się nie wiedzieć.
Redakcja: Z czego wynika to niebezpieczeństwo?
Leon: Obiekty podziemne są nieprzewidywalne. Pozbawione wentylacji, obudowy górniczej, czy chociażby w większości przypadków drugiego wyjścia. Zatem wejście do takich wyrobisk jest złamaniem wszelkich zasad BHP panujących w górnictwie i dlatego pod ziemią nie ma miejsca dla brawury, czy osób które chcą komuś zaimponować. Będąc nieuważnym w jednej chwili możemy stać się kalekami lub stracić życie, dlatego też od lat powtarzam swoje hasło, które nie jest tylko pustymi słowami. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Redakcja: Cały czas trzeba mieć “głowę na karku”...
Leon: Doświadczenie oraz masa profesjonalnego sprzętu pozwala nam eksplorować sztolnie możliwie bezpiecznie i takie podejście do tematu sprawia, że nic nas pod ziemią jeszcze nie zaskoczyło.
Redakcja: Dobrze, że zwróciłeś uwagę na zabranie ze sobą profesjonalnego sprzętu. Jakie rzeczy zabierasz na wyprawy? Co jest Twoim niezbędnikiem?
Leon: Kask i dobra czołówka, to niezbędne minimum. Nie ważne jak bardzo byśmy uważali, to prędzej, czy później i tak uderzymy głową o strop. I o ile ewentualna rana się zagoi, tak utrata przytomności od mocnego uderzenia może zakończyć się śmiercią chociażby poprzez utopienie.
Redakcja: Utopienie?
Leon: Tak, bowiem 95% sztolni jest zalana z racji braku funkcjonowania grawitacyjnego odpływu wody. Ciężko by było także funkcjonować pod ziemią bez dobrego światła. Większość ludzi ciemność wyobraża sobie po prostu, jako noc, do której po chwili nasze oczy się przyzwyczają i wówczas jakieś zarysy obiektów widzimy. Pod ziemią tego zjawiska nie ma.
Redakcja: Przecież sama myśl o zupełnej ciemności może być przerażająca!
Leon: Mając dłoń 5cm przed twarzą, my nadal jej nie widzimy i nie zobaczymy bez zewnętrznego źródła światła. Zatem kask i latarka to podstawa. My ponadto z racji specyfiki odwiedzanych sztolni, a mam tu na myśli górnictwo węglowe, jesteśmy dodatkowo wyposażeni w detektory wielogazowe, których zadaniem jest ostrzeganie nas przed niskim stężeniem tlenu lub wysokim stężeniem CO2. Dobór wyposażenia jest tak naprawdę w dużej mierze uzależniony od specyfiki obiektu. Czasami są potrzebne wodery, a innym razem ponton lub sprzęt alpinistyczny. Zadanie domowe odrabiamy jednak zawsze i dlatego już na starcie wiemy czego się spodziewać.

Redakcja: To co opisujesz wydaje się nieco szokujące, ale także bardzo fascynujące. Posiadasz naprawdę duże doświadczenie w tym temacie. Jaką więc dałbyś radę osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z eksploracją oraz urbexem? O czym należy pamiętać?
Leon: Przede wszystkim nigdy nie eksplorować samodzielnie. Dobrany team znający swoje ograniczenia i możliwości, to podstawa. Druga ważna kwestia, to tzw. odrobienie lekcji. A więc zapoznanie się z odwiedzanym miejscem, na tyle na ile jest, to możliwe jeszcze przed wyjazdem. Na szczęście Internet i różnego rodzaju grupy oraz fora pozwalają na wymianę informacji i odpowiednie przygotowanie się do wyprawy.
Redakcja: Apropo “odrabiania lekcji”: Jak wyglądają Twoje przygotowania do wyprawy w nowe miejsce? Od czego zaczynasz?
Leon: Podstawa, to analiza map. Tych starych górniczych jak i współczesnych, na których możemy zapoznać się z rzeźbą terenu. Wówczas nie mając do dyspozycji wskazówek od kolegów eksploratorów, możemy sami na podstawie doświadczenia wytypować miejsce wlotu do wyrobiska lub odnaleźć odsłonięty szyb. Można by rzec, że samo szukanie starych sztolni, to 40% całej zabawy i nie lubię iść na gotowe po namiarach GPS. Ale oczywiście chcąc się przygotować do odcinka pod kątem merytorycznym, staram się szukać informacji na temat konkretnej kopalni, tak by podczas opowiadania o obiekcie nie bazować tylko na domysłach i przeczuciach. W wielu przypadkach natomiast sztolnie nie są opisane i tylko na podstawie tego, co widzimy musimy określić datę powstania wyrobiska oraz to jaki surowiec, był w kopalni wydobywany.
Redakcja: Jakie uczucia towarzyszą Ci podczas eksplorowania? Na przykład, gdy wchodzisz do miejsca, gdzie nie było nikogo od wielu lat, tak tak w Lubaniu.
Leon: Wiele osób widząc jak wchodzimy do miejsc niebezpiecznych lub prowadzimy eksploracje z narażeniem życia, pisze mi później w komentarzach, że to wszystko nie jest warte tej całej adrenaliny. Tylko, że... ja nic nie czuję wchodząc do obiektów podziemnych.
Redakcja: Co oznacza, że nic nie czujesz?
Leon: Nie ma żadnego zastrzyku adrenaliny, czy podwyższonego tętna. Jest spokój oraz opanowanie i Lubań nie jest tutaj wyjątkiem. Oczywiście akcja w Lubaniu dała mi wiele radości i poczucie jakiegoś spełnienia, bowiem mogliśmy zaangażować dużą ilość naszego sprzętu w rozwiązanie zagadki tych podziemi, ale raczej jestem osobą mało ekspresyjną. I chyba wynika to z faktu, że nie prowadzę kanału dla sportu, czy zapewnienia sobie wrażeń. Cel jest od zawsze taki sam. Pokazać ludziom ten piękny i zazwyczaj niedostępny dla nich świat oraz zachować go w formie filmów, zanim pochłonie go natura.
Redakcja: Wydaje się, że Twoje filmy świetnie oddają klimat tego tajemniczego i nieodkrytego świata. Oznacza to, że doskonale wypełniasz swój cel, o którym wspomniałeś. Mam nadzieje, że będziesz nadal zaskakiwał nas materiałami z odkrywania ciekawych miejsc. A wszystkich, których zainteresował temat eksploracji zapraszamy na kanał Leona: @wyprawyleonayt. Co najważniejsze, już wiemy “Kim jest Leon”!
Leon: Leon, po prostu Leon. (uśmiech)
Redakcja: Skąd wzięła się Twoja ksywka?
Leon: Jestem fanem filmu Leon Zawodowiec, a kiedy zaczynałem przygodę z eksploracją, to imię wydawało mi się nietypowe oraz mało popularne, tak samo jak moje hobby.
Redakcja: To wiele wyjaśnia! (śmiech)
Leon: Ponadto, sam byłem trochę takim „zawodowcem”, bo lubiłem gadżety ułatwiające życie oraz podejście do tematu eksploracji miało być z założenia profesjonalne/zawodowe. Stąd ksywka Leon.
Redakcja: Podczas swojej 10-letniej przygody z YouTube’m udało Ci się zgromadzić ponad 100 tysięcy subskrybentów! To naprawdę duże osiągnięcie. Ale jak, tak naprawdę, zaczęła się Twoja fascynacja podziemnym światem? Czy jest związane z tym jakieś ciekawe wydarzenie, które spowodowało chęć eksplorowania, a może zaczęło się to od jakiegoś pomysłu lub myśli?
Leon: Zawsze powtarzam, że z hobby można się urodzić lub zostać nim zarażonym i w moim przypadku mogę mówić o tej pierwszej opcji. Być może wynika ona z faktu, że cała moja rodzina dawniej pracowała w okolicznych kopalniach węgla. Mi to nie było dane, ale najwidoczniej zamiłowanie do górnictwa zostało przekazane w genach. Początki Wypraw Leona, to jednak nie górnictwo, a Riese. Ponieważ mając te 16 lat dołączyłem do grupy osób badających promieniotwórczość w podziemnych kompleksach wchodzących w skład Riese. Był, to wówczas mój pierwszy kontakt ze sztolniami i początki dzielenia się pasją z osobami z sieci, ponieważ niedługo później założyłem swojego bloga. Można zatem powiedzieć, że był to taki mój punkt początkowy od którego wszystko się zaczęło. Nigdy, przenigdy natomiast nie sądziłem, że kanał przebije granicę chociażby 10 tysięcy subskrybentów. Moje hobby jest niszowe, ukierunkowane do osób znających temat górnictwa i ciężko się tutaj jakoś wybić. Tym bardziej cieszy mnie każdy nowy subskrybent.

Redakcja: A jednak, pomimo niszowej tematyki Twojego kanału, posiadasz ogromną grupę fanów, która ciągle rośnie! Mówiąc kolokwialnie "siedzisz w temacie" już od wielu lat. Czy w tym okresie czasu zauważyłeś jakieś zmiany w miejscach, które odkrywasz lub do których wracasz po jakimś czasie?
Leon: Obiekty podziemne cały czas pracują. Często na tyle delikatnie, by na pierwszy rzut oka całość wyglądała stabilnie. Ponadto ulegają wpływom wody, czy chociażby różnicy temperatur, a to w konsekwencji przekłada się na pękanie skał i ich odpadanie ze stropu, czy ociosów. Nie ma w tym jednak niczego dziwnego, bo jak to mówią ”natura nie lubi pustek” i dąży do zaciskania wyrobisk podziemnych. Myślę, że gorszymi zmianami są śmieci pozostawiane przez turystów, na które natrafiamy przy okazji kolejnych odwiedzin danego miejsca.
Redakcja: Którą, ze swoich wypraw wspominasz najlepiej?
Leon: Wyprawa życia? Czarnobyl, w końcu nie każdy może tam pojechać. Pod kątem eksploracyjnym? Zdecydowanie kilkudniowy trip po słowackich kopalniach. Wyjątkowe miejsce? Lisia Sztolnia do której weszliśmy jako pierwsi eksploratorzy, czy chociażby eksploracja szybu, który odsłonił się na posesji pewnego kolegi.
Redakcja: Wiele wypraw jest dla Ciebie wyjątkowych.
Leon: Ciężko wybrać jeden obiekt, ponieważ każdy z wymienionych niesie ze sobą jakieś dobre wspomnienia na różnych płaszczyznach. Powiedziałbym w ten sposób: każdą wyprawę wspominam najlepiej, bo z każdej udało mi się wrócić żywym.
Redakcja: No właśnie, udało Ci się wrócić żywym… Nie da się ukryć, że Twoja pasja, pomimo świetnych wspomnień, niesie za sobą także ryzyko. Czy podczas tych wielu lat eksploracji znalazłeś się w jakiejś niebezpiecznej sytuacji?
Leon: Dobrze ogląda się Wyprawy Leona z poziomu kanapy, czy wygodnego fotela w ciepłym mieszkaniu, ale dla nas każdy wyjazd może być tym ostatnim, o czym czasami widzowie zdają się nie wiedzieć.
Redakcja: Z czego wynika to niebezpieczeństwo?
Leon: Obiekty podziemne są nieprzewidywalne. Pozbawione wentylacji, obudowy górniczej, czy chociażby w większości przypadków drugiego wyjścia. Zatem wejście do takich wyrobisk jest złamaniem wszelkich zasad BHP panujących w górnictwie i dlatego pod ziemią nie ma miejsca dla brawury, czy osób które chcą komuś zaimponować. Będąc nieuważnym w jednej chwili możemy stać się kalekami lub stracić życie, dlatego też od lat powtarzam swoje hasło, które nie jest tylko pustymi słowami. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Redakcja: Cały czas trzeba mieć “głowę na karku”...
Leon: Doświadczenie oraz masa profesjonalnego sprzętu pozwala nam eksplorować sztolnie możliwie bezpiecznie i takie podejście do tematu sprawia, że nic nas pod ziemią jeszcze nie zaskoczyło.
Redakcja: Dobrze, że zwróciłeś uwagę na zabranie ze sobą profesjonalnego sprzętu. Jakie rzeczy zabierasz na wyprawy? Co jest Twoim niezbędnikiem?
Leon: Kask i dobra czołówka, to niezbędne minimum. Nie ważne jak bardzo byśmy uważali, to prędzej, czy później i tak uderzymy głową o strop. I o ile ewentualna rana się zagoi, tak utrata przytomności od mocnego uderzenia może zakończyć się śmiercią chociażby poprzez utopienie.
Redakcja: Utopienie?
Leon: Tak, bowiem 95% sztolni jest zalana z racji braku funkcjonowania grawitacyjnego odpływu wody. Ciężko by było także funkcjonować pod ziemią bez dobrego światła. Większość ludzi ciemność wyobraża sobie po prostu, jako noc, do której po chwili nasze oczy się przyzwyczają i wówczas jakieś zarysy obiektów widzimy. Pod ziemią tego zjawiska nie ma.
Redakcja: Przecież sama myśl o zupełnej ciemności może być przerażająca!
Leon: Mając dłoń 5cm przed twarzą, my nadal jej nie widzimy i nie zobaczymy bez zewnętrznego źródła światła. Zatem kask i latarka to podstawa. My ponadto z racji specyfiki odwiedzanych sztolni, a mam tu na myśli górnictwo węglowe, jesteśmy dodatkowo wyposażeni w detektory wielogazowe, których zadaniem jest ostrzeganie nas przed niskim stężeniem tlenu lub wysokim stężeniem CO2. Dobór wyposażenia jest tak naprawdę w dużej mierze uzależniony od specyfiki obiektu. Czasami są potrzebne wodery, a innym razem ponton lub sprzęt alpinistyczny. Zadanie domowe odrabiamy jednak zawsze i dlatego już na starcie wiemy czego się spodziewać.

Redakcja: To co opisujesz wydaje się nieco szokujące, ale także bardzo fascynujące. Posiadasz naprawdę duże doświadczenie w tym temacie. Jaką więc dałbyś radę osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z eksploracją oraz urbexem? O czym należy pamiętać?
Leon: Przede wszystkim nigdy nie eksplorować samodzielnie. Dobrany team znający swoje ograniczenia i możliwości, to podstawa. Druga ważna kwestia, to tzw. odrobienie lekcji. A więc zapoznanie się z odwiedzanym miejscem, na tyle na ile jest, to możliwe jeszcze przed wyjazdem. Na szczęście Internet i różnego rodzaju grupy oraz fora pozwalają na wymianę informacji i odpowiednie przygotowanie się do wyprawy.
Redakcja: Apropo “odrabiania lekcji”: Jak wyglądają Twoje przygotowania do wyprawy w nowe miejsce? Od czego zaczynasz?
Leon: Podstawa, to analiza map. Tych starych górniczych jak i współczesnych, na których możemy zapoznać się z rzeźbą terenu. Wówczas nie mając do dyspozycji wskazówek od kolegów eksploratorów, możemy sami na podstawie doświadczenia wytypować miejsce wlotu do wyrobiska lub odnaleźć odsłonięty szyb. Można by rzec, że samo szukanie starych sztolni, to 40% całej zabawy i nie lubię iść na gotowe po namiarach GPS. Ale oczywiście chcąc się przygotować do odcinka pod kątem merytorycznym, staram się szukać informacji na temat konkretnej kopalni, tak by podczas opowiadania o obiekcie nie bazować tylko na domysłach i przeczuciach. W wielu przypadkach natomiast sztolnie nie są opisane i tylko na podstawie tego, co widzimy musimy określić datę powstania wyrobiska oraz to jaki surowiec, był w kopalni wydobywany.
Redakcja: Jakie uczucia towarzyszą Ci podczas eksplorowania? Na przykład, gdy wchodzisz do miejsca, gdzie nie było nikogo od wielu lat, tak tak w Lubaniu.
Leon: Wiele osób widząc jak wchodzimy do miejsc niebezpiecznych lub prowadzimy eksploracje z narażeniem życia, pisze mi później w komentarzach, że to wszystko nie jest warte tej całej adrenaliny. Tylko, że... ja nic nie czuję wchodząc do obiektów podziemnych.
Redakcja: Co oznacza, że nic nie czujesz?
Leon: Nie ma żadnego zastrzyku adrenaliny, czy podwyższonego tętna. Jest spokój oraz opanowanie i Lubań nie jest tutaj wyjątkiem. Oczywiście akcja w Lubaniu dała mi wiele radości i poczucie jakiegoś spełnienia, bowiem mogliśmy zaangażować dużą ilość naszego sprzętu w rozwiązanie zagadki tych podziemi, ale raczej jestem osobą mało ekspresyjną. I chyba wynika to z faktu, że nie prowadzę kanału dla sportu, czy zapewnienia sobie wrażeń. Cel jest od zawsze taki sam. Pokazać ludziom ten piękny i zazwyczaj niedostępny dla nich świat oraz zachować go w formie filmów, zanim pochłonie go natura.
Redakcja: Wydaje się, że Twoje filmy świetnie oddają klimat tego tajemniczego i nieodkrytego świata. Oznacza to, że doskonale wypełniasz swój cel, o którym wspomniałeś. Mam nadzieje, że będziesz nadal zaskakiwał nas materiałami z odkrywania ciekawych miejsc. A wszystkich, których zainteresował temat eksploracji zapraszamy na kanał Leona: @wyprawyleonayt. Co najważniejsze, już wiemy “Kim jest Leon”!